czwartek, 29 stycznia 2009

Sad songs and waltzes aren't selling this year.

plaszczyk

Nie spodobał mi się tamten wpis - był nerwowy! Na szczęście dziś wyszło słońce, prawdziwa wiosna w porannych godzinach i zrobiłam cudowne fotki teleobiektywem. W ogóle to chyba drugi raz go dopiero używam - jeszcze od analogowego kanonka. Nie jest to dobry obiektyw i nawet nie umiem go obsługiwać tak do końca, ale niech tam - muszę cię uczyć. Oto jest strój, w którym ostatnio na okrągło chodzę. Szczególnie lubię tę spódniczkę, bo organizuje wszystko dookoła siebie. I te grube rajtki, choć poszerzają optycznie nogę, ale jakie są ciepłe! Optymistycznie, słonecznie, wesoło - czyli zupełnie nie tak, jak w prawdziwym życiu. Oto magia bloga. Na blogach blaga, my dears. Styczeń się kończy, I'll be seeing you again next month :-D

plaszczyk3

plaszczyk2

plaszczyk4

plaszczyk5

plaszczyk1gobloga

Królowa klubu złamanych serc ma na sobie:

płaszcz wełniany z bufkami, HM sale (łup za 50 zeta!),
rozkloszowaną spódniczkę, Vero Moda,
ażurowy sweterek, Simple,
skajową ramoneskę, House,
rajstopy Calzedonia,
torebkę z frędzelkami, Blanco (absolute fav!),
buty Stradivarius,
okulary Bershka,
uśmiech - udawany


PS. Zdjęcia powstały przy alei Stanów Zjednoczonych oraz przy ulicy Spalinowej - mam nadzieję, że kiedyś będzie tu taka śliczna mapka Grochowa z moimi ulubionymi lokalizacjami! :-D

środa, 28 stycznia 2009

Misery

misery3

Have you seen that movie? Boy, I've seen that movie a whole lot of times! Zawsze mi się przypomina, gdy spojrzę na swoją maszynę do pisania. Gdy tylko psychopatyczna Annie Wilkes dowiaduje się, że jej ukochany pisarz uśmiercił jej ukochaną bohaterkę, sama postawia uśmiercić owego pisarza. Misery Chastain. When I want to feel cathartic, an absurd heroine always comes in handy. Cath comes from chastity. Chastity comes from catharsis. Andiamo, Socrates :-D

misery2

misery1

misery4

Królowa stalowego Miserere ma na sobie:

new hair-cut - ja po wejściu do domu, jaka piękna tragedia, hej!,
bolerko Topshop - wymarzone...,
białą tunikę, Bershka,
czerwone kolczyki - z Benalmadeny :-)
maszynę do pisania Atlas (cała z metalu i na full chodzie) - VINTAGE!

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Problemy zbieracza

kollekt3

Dzięki niegdysiejszym trzem promieniom słońca udało mi się nawet trochę posprzątać w szafie. Wiosenne porządki! Moja szafa jest pozornie obiektem dość pokaźnym - zajmuje prawie cały przedpokój i sięga do sufitu. Gdyby jednak wszystko rozłożyć i powiesić luzem, mogłaby zająć całe mieszkanie :-000 Wchłonąć mój bezcenny Lebensraum! Ubrania nie potrzebują swego własnego pokoju, ale w ogóle potrzebują porządku. Niestety - przez te wyprzedaże zrobił mi się znowu zupełny mętlik - mentalny i fizyczno-szafowy. Przybyło nowych rzeczy, ze starymi nie umiem się rozstać - co z czym łączyć, jak ugryźć nowe bolerko z Topshopu, do czego pasuje nowa sukienka z gigantycznym balonem zamiast pupy, jak zestawiać krwiste rajstopy w połyskujące karo? Nie wiem zupełnie. Jako zbieracz cieszę się przedmiotami, bez ładu i składu patałętającymi się po mieszkaniu - jeszcze nie dotknęła ich bezwzględna nuda porządku. Ich packe meine Bibliothek aus. Ich packe meinen Kleiderschrank aus. Lubię przedmioty: lśniące (wypolerowane), lśniące (obszyte cekinami), lśniące (satynowe), puchate, kosmate, warstwowe (z koronką), imitujące rzeczywistość (sztuczne zwierzęta), zrobione z filcu (kapelusze i kolczyki), mieniące się w słońcu (jedwab), wyglądające jak stare (żakardy), tanie i piękne (złoty kotek). Nie lubię przedmiotów: skrzypiących (spodnie z lateksu), chropowatych (brzydkie buty), wyglądających celowo nazbyt nowocześnie (telefony komórkowe), drogich i wyglądających drogo (pierścionki z dużą ilością kamieni).

kollekt

Girls in white dresses and blue satin sashes,
Snow-flakes that stay on my nose and eye-lashes,
Silver white winters that melt into spring,
These are a few of my favourite things.

kollekt1

kolekt2

Kotek machający łapką - z chińskiego sklepiku w Berlinie,
różowy kwiat/broszka - GC,
ptaszek jak żywy - Almi Decor,
korale bardzo bardzo czerwone i lekkie, Bijou Brigitte,
notesik z żakardu (w kartkach ma zatopione kwiaty!) - sklepik w Tarifie,
czerwony jedwabny szalik - India Shop,
moja koronkowa bluzka, KappAhl,
mój sweter, Rezerwat ;-) - do wyrzucenia!

sobota, 24 stycznia 2009

Dorian Gray w zwierciadle prasy brukowej.

dorian5

Nie mam może jakiegoś szalonego odpału na punkcie androgynicznego wyglądu, ale popadam w stadia fascynacji takim ujęciem zagadnienia stylu. Zawsze marzyłam o tym, żeby kobiety mogły paradować po ulicach z doklejonymi wąsami a la Salvador Dali. Kupiłam marynarkę o kroju męskim - posiada fikuśną fałszywą kamizelkę. Od razu poczułam się w niej jak bohater jakiejś mieszczańskiej powieści, powiedzmy jak Dorian Gray. Dorian Gray, kapelusz i książka wydają mi się nierozłączne. Padło na Aragona, bo... tytuł tej wielotomowej powieści ma w sobie jakąś magiczną moc przyciągania. A cytrynowa koronka pozwala mi pamiętać jeszcze o pięknej Sybil Vane. Hej, Oscar, stary przyjacielu z książki o żółtych oprawach - this one's from the heart :-)

dorian1

dorian2

dorian3

dorian4

dorian6

Królowa Oscaro-Wilde'owa ma na sobie:

Marynarkę z fałszywą kamizelką, Zara sale,
spodnie z przetarciami, Bershka (uwielbiam je...),
bluzkę z aplikacją - Vero Moda (śliczne plecy!),
pasek - vintage,
skórzane kozaki karmelowe, Zara,
wysoki kapelut wełniany, Pull and Bear,
Aragona z antykwariatu.

czwartek, 22 stycznia 2009

Być jak Ryfka Sztywniara ;-)

ryfkasshoes1

Ostatnimi czasy grzebałam w archiwaliach Szafy Sztywniary, i absolutnie spodobały mi sie jej wspaniałe buty z jednego z wiosennych wpisów. Jakież było moje szczęście, gdy przy nocnym wertowaniu e-baya natrafiłam na identyczną parę - i to w moim rozmiarze! Pomyślałam sobie: "Oto zrządzenie losu! Chcę być jak Ryfka Sztywniara!" ;-) Rozegrałam sprawę strategicznie i w zeszły czwartek - bez kontrlicytantów - zakupiłam te cudowności za śmieszną kwotę 5,99 funtów. Najgorsze przyszło dopiero później... Sporadycznie kupuję na zagranicznych aukcjach, bo w przeszłości zginęło mi już kilka paczek - gdy naciskam "Buy", to przed oczami widzę dziecko pracownika poczty (koniecznie dziewczynkę!), ubrane w sukienkę od Komunii (nie wiem, skąd przekonanie, że dzieci pracowników poczty zawsze chodzą w sukienkach od Komunii!), jak paraduje: w moich butach, w moim staniku Freya (na sukience...), z moją książką, z moim kuponem jedwabiu kimonowego... Wczoraj, gdy jadłam pyszną kanapeczkę ze zdjęcia, też mnie to naszło. Jednak karteczka z poczty czekała już od poniedziałku - paczka z Londynu szła 3 dni (!), oto potęga Royal Mail. I oto mam je - buty Sztywniary!!! Sukienkę do Komunii zastąpiłam białymi, ozdobnymi skarpetkami. WIOSNY!

ryfkasshoes2

ryfkasshoes3

Ślicznościowe buciki skórzane Office - 5,99 funtów + 5 p&p - all mine!!!
ażurowe skarpetki - Calzedonia


PS. A najgorsza, ale też najbardziej natrętna, wizja to dziecko pracownika poczty w sukience od Komunii łapczywie wyjadające wprost z puszki moje wspaniałe sardele w oliwie z oliwek (bo i to mi ukradli kiedyś z paczki) oraz zagryzające moimi ulubionymi lukrecjowymi cukierkami Fisherman's Friend (również mi zginęły w pocztowej drodze do domu).

wtorek, 20 stycznia 2009

I HEART where I live!

Chciałam tylko powiedzieć, że kocham Warszawę za takie dni jak dzisiaj. Dzisiaj była wiosna! Słońce, radość, Warszawa - może ze trzy razy w życiu fotografowałam Pałac Kultury tylko dlatego, że mi się bardzo podoba. Na przykład dzisiaj (jako maniak fotograficzny mam zawsze w torebce małego Samsunga :-D). Wszystko nagle zaczęło mi się wydawać piękne: a zwłaszcza południowe skrzydło naszego wspaniałego kolosa - w słońcu ma w sobie coś majestatycznego. Wiosna, endorfiny... nowe buty :-D

warszawa1

warszawa2

warszawa3

Pałac Kultury i Nauki - mój ulubiony demon,
nowe buty - skórzane kozaki Zara 349 --> 99 złotych (and they are lovely!)
rajtki - Calzedonia (ulubione!)

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Pierrot mon ami

Można chyba wysnuć wniosek, że do niebieskiego mam stosunek neurasteniczny. Raz kocham niebieski, a najbardziej blade odcienie błękitu, raz go nienawidzę i wyobrażam sobie, że we wszystkich kolorach mi dobrze (nawet w różu!), tylko nie w niebieskim. Niebieski to tysiąc barw - trafić w tę odpowiednią dla siebie to niezła sztuka. Chyba z tą bluzeczką się udało - a przede wszystkim - i tego niestety nie sfotografowałam!!! - ma ona rząd guzików na plecach. Może jeszcze kiedyś. Ten pierrotowski kołnierzyk już mnie w sobie rozkochał. Wykorzystałam dzisiejsze warszawskie 30 minut słońca i... błękitnego nieba - zero jeden dla mnie :-D Lubię cię, słońce!

pierrot1

pierrot2

pierrot3

pierrot4

pierrot5

Królowa błekitów ma na sobie:

niebieską bluzeczkę z żabotami, Faraday London vintage (4 złote!!),
spodnie Pull&Bear,
żakiet z czerwoną lamówką, nasza nieustraszona Mary,
wielki i ulubiony pasek skórzany z ćwiekami, Zara

sobota, 17 stycznia 2009

Pazza, completamente pazza!

Po wczorajszym seansie zwariowanego filmu "Madame X, absolutna władczyni" mam bardzo... zwariowany nastrój. W blogu wychodzę na niezłego ponuraka, chyba... ale normalnie jestem wielkim śmieszkiem. Uwielbiam groszki. Tak wiem, że to straszne. Że od czasów serialu "Magda M.", każda kobieta, która przekroczyła 20tkę, w grochach wygląda co najmniej groteskowo. Ale groszki są fajne! Ta bluzka z szyfonu kosztowała całe 10 złotych, miała jeszcze ozdobną białą różę, ale w wyniku incydentu pralniczego ta róża zamieniła się w kawałek białej szmatki :-( Strój jest całkiem użyteczny - wystarczy zmienić buty na inne niż "po domu", dołożyć żakiet i... znika cała słodycz. A melonik kupiłam w Cordobie za trzy euro :-D


groszki1dobloga

groszki2dobloga

groszki3dobloga

groszki4dobloga

groszki5dobloga

groszki6dobloga

Królowa groszkowa ma na sobie:

bluzeczkę w groszki, Rinascimento,
dżinsowe spodnie z zaszewkami, Pull&Bear,
baletki z zamszu, Buffalo London,
szaliczek z frędzelkami jako pasek, Vero Moda,
torebkę arlekinka, Vero Moda,
melonik z czarnego filcu, Pull&Bear,
kolczyki disco fever, wytwór własny :-)

czwartek, 15 stycznia 2009

The everyday self.

Dzisiejszy wpis mogłabym dedykować osobom, które czują się w jakiś sposób oszukane przez ten blog. Przecież nie paraduję na co dzień w piórach, frędzlach, cekinach i innych szalonych wytworach, typu sukienki chineczki... Dzisiaj więc pokażę, jak wyglądam na co dzień - właściwie dobrze się składa, bo wreszcie mam szansę pokazać swój kochany tegoroczny zimowy płaszczyk. Zima jeszcze całkiem trwa. Ukułam sobie taki bon-mot, że jedynym stałym elementem mojego stroju zimowego jest gil do kolan... Obawiam się, że to jest prawda. Muszę powiedzieć, że strasznie się cieszę z tych zdjęć - coraz częściej ustawiam aparat na tryb M, wszystko ustawiam sobie sama i zaczynam chyba mieć świadomość, do czego służą te dziwaczne parametry na grzbiecie mojego kanonka ;-) I właśnie chyba coś takiego chciałam uzyskać - hurra.

zimowo1blog

zimowo2blog

zimowo3blog

zimowo4blog

zimowo5blog

zimowo6


Królowa szlafrokowatego płaszczyka na ma sobie:

szlafrokowaty wełniany płaszcz Camaieu,
spódnicę Vero Moda,
bluzeczkę z żabotem, Calliope,
żakiet ze stójką, HM,
botki Deichman,
rajstopy Calzedonia,
rękawiczki, Reserved,
wielki szalik, sama zrobiłam :-D

wtorek, 13 stycznia 2009

Made in China

miks

Inspiracje blisko- i dalekowschodnie zagościły we wrześniu na wielu wiosennych wybiegach. Jest już na style'u nowy trendreport, a w nim egzotyczna parada szarawarów, turbanów, szlachetnych tkanin, zdobień, etnicznej biżuterii. Etno jest pewniakiem! Tym razem projektanci zastosowali również dość subtelne metody perswazji - "wschodniość" odzwierciedla się w żakardach, meandrach kroju, w dodatkach - nie jest dosłowna: raczej wkrada się do naszych strojów (najpiękniej chyba u przewrotnego, żonglującego stylami Jacobsa!). Najbardziej uwiodła mnie wielokolorowa, nostalgiczna Japonia u Basso&Brooke.

fareast1

fareast2


Dziś przechodziłam koło sklepiku "Daleki Wschód" - prześliczna wystawa z chińskimi laleczkami od razu wpadła mi w oko. Za chwilę weszłam do ulubionego second-handu na Grochowskiej. Na wieszaku znalazłam szmaragdową (a może morską!?!) chineczkę. Wielka metka głosiła "CATHAYA SILK", ale mała metka w szwie: polyster+rayon... Cóż - i tak ją kupiłam. Moja Japonia jest dosłowna, made in china, brak mi tylko tych pałeczek we włosach :-D Nadrabiam gestem - Chińczyki trzymają się mocno! Mam absolutną słabość do chineczek (choć atłas uwydatnia każdą naszą krągłość... a może dlatego, że warto podreślać swoje krągłości, bo jesteśmy kobietami?!?), oby żaden incydent pralniczy nie zamienił tych pomiętych cudowności w śmieć!!!


fareast3

fareast4

fareast5

Królowa Chin ma na sobie:

sukienkę "chineczkę", vintage (15 złotych :-D)

poniedziałek, 12 stycznia 2009

A la recherche d'une robe absolue

Najgorszy rodzaj ekstazy odzieżowej? Szukałam właśnie Ciebie przez całe życie! Jak bez Twej esencjalno-konfekcyjnej obecności mogło ono istnieć i trwać? Teraz zabiorę Cię do domu i sens zagości w podwojach mojej szafy, mojego serca, mojego życia!!! Kto czegoś takiego nie doświadczył?!? Miałam kupić prostą czarną sukienkę? Impossible! Zobaczyłam tę i po prostu umarłam. W dodatku była tania... i taka... jakaś! I to "jakaś" schwyciło moje serce w niezwykle mocarne kleszcze! Te wyprzedaże mnie zrujnują! A teraz zdjęcia bez światła - voila! Światło bije z tych zdobień!


robe1

robe3

robe4

robe5


Królowa frędzelkowej ekstazy ma na sobie:

sukienkę ZARA, 499 --> 99 złotych,
morskie botki HM, 145 --> 75 złotych.