Karl Ragelferd (niestety - z powodu mojej ekscytującej dla niektórych wady wymowy - nie umiem poprawnie wyartykułować tego nazwiska...) zawsze budzi u mnie wiele podejrzeń. Kojarzy mi się z dawnych lat ze stylem, który nie do końca mnie samej odpowiada. Jednak jego ostatnie kolekcje dla Chanel całkiem mi się podobały, niektóre pomysły wręcz zachwyciły. Stary Karl nie traci pazura, a może właśnie - analogicznie do niektórych pokarmów - Karl na starość pazura dopiero nabiera... Gdy kupowałam tę spódnicę, od razu skojarzyła mi się ze stylem Chanelowskim: czarna koronka wydaje mi się w tym wypadku jednoznaczna. Anna wyrzuciła tę bluzkę, którą natychmiast przygarnęłam. Podobno w różu wyglądam jak Miss Piggy, ale blady róż jeszcze zniosę - do tego koniecznie krwista czerwień. Pudrowy róż i krwista czerwień to połączenie absolutnie fantastyczne. Do tego całkiem blada skóra (który to odcień mam za skórny ideał...) i wracamy do Grey Gardens. Niestety nie posiadam w ogrodzie wystudiowanej ruiny...
Szyfonowa bluzka z lamówkami, Zara,
Koronkowa spódnica, H&M,
naszyjnik, H&M,
buty, Buffalo London,
torebka, Top Secret.