poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Dawno temu w kokonie.

Jakiś program przyrodniczo-kulinarny podał, że w którejś prowincji Chin na Nowy Rok jada się zupę z ryżowymi kuleczkami, przypominającymi kokony. Kokon to w ojczyźnie jedwabiu tradycyjny symbol szczęścia. Kokony to delikatna materia. Moczy się je w gorącej wodzie, aby unieszkodliwić znajdującą się w nich larwę. Jeśli larwa przerwie kokon - nici z jedwabiu... a raczej właśnie - brak nici z jedwabiu... Jedwabna przędza to jedno z bardziej niezwykłych odkryć cywilizacji. W jednym kokonie jest jej aż 1000 metrów. Na krawat trzeba 111 kokonów, na bluzkę 630. Na moje oko na tę suknię zużyto ponad 1000 kokonów. To wprost kilometry przędzy! Znaleziona w idealnym stanie w ciucholandzie, kosztowała ok. 7 złotych. Czy istnieje lepszy interes w dziedzinie odzieżowej? Sukienka jest absolutnie idealna i jej kolor zniewala, do tego jest moja - Anna zrzekła się jej z powodu - jej zdaniem - "złych" rękawów. Nie wiem, kiedy ją założę, ale to prawdziwy skarb. Buty znalazłam na allegro po 120 złotych. Okazało się, że w HM są po 59... Nie ma to jak polska przedsiębiorczość... Są fajne - dodają 10 centymetrów i nie masakrują stóp. Satyna niestety plastykowa.

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Jedwabna sukienka, Marks&Spencer Vintage,
espadryle, HM 59 złotych (na 37 pasuje idealnie rozmiar 36)