sobota, 18 kwietnia 2009

Sold for silk

Here comes Johnny Bore, He collapsed on the floor - They shot him up with milk... And when he died... sold him for silk. Słowa tej kultowej piosenki przypominają mi się zawsze, gdy kupuję w ciucholandzie coś z metką "Chelsea Girl". Niektórzy pewnie wiedzą, że tak w latach 80tych nazywała się marka River Island. Warholowskie Chelsea Girls to gwiazdy Vintage par excellence - jak śpiewa Nico, ich stroje to zbieranina starych, przechodzonych szmatek podejrzanego pochodzenia:

And what costume shall the poor girl wear
To all tomorrow's parties?
For Thursday's child is Sunday's clown
For whom none will go mourning.
A blackened shroud, a hand-me-down gown
Of rags and silks - a costume
Fit for one who sits and cries
For all tomorrow's parties.


Moja jedwabna sukienka nie ma tak heroicznej, ani tak heroinowej, historii - po prostu kupiłam ją przez internet za magiczną kwotę 39 złotych. Jest nowa i cała z jedwabnej satyny - jest przepiękna. Natomiast czarny żakiet z Zary ratuje mi skórę - jest czarny, równie wybrudzony sierścią jak reszta moich ubrań. Dodam, że to żakiet mojej siostry, który z konieczności w kółko pożyczam. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że prostych, codziennych spraw, typu: "konieczność ubierania się..." trzymamy się jak ostatniej deski ratunku. Czy nowymi butami wmawiam sobie, że nic się nie zmieniło? Nie wiem. Tak nie miało być, i nie przyjmuję do wiadomości, że tak się stało.

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us




kwiecista sukienka jedwabna - Edith&Ella (allegro),
wełniany żakiet z żabotem, Zara,
skórzane czółenka, Stradivarius.