wtorek, 18 sierpnia 2009

Krótko i frędzlowato


We're having a sunsets situation here. Co tu dużo gadać - komu by się chciało blogi pisać, jak jest taki ciepły sierpień. Oto moja kolejna sukienka reprezentacyjna, tzn. coś, na co szybko można zamienić szorty i inne bzdurki domowe. Właściwie to podkradłam ją z szafy Anny, ale nie robi zbyt wiele rwetesu. Całkiem fajna ta kieca, uwielbiam ten detal z frędzlami i to "sado-maso" coś z tyłu. Butami miałam się pochwalić, że to kolejna wielka zdobycz z wyprzedaży, tymczasem - metki jeszcze nieodklejone... - przy chyba trzecim wkładaniu urwał mi się ten pasek z przodu. OK - rozumiem, że kosztowały 39 złotych, ale wcześniej ponoć 199... warto byłoby zadbać o jakąkolwiek jakość! Kupiłam je, bo uwielbiam wielokolorowe obuwie - teraz będę reklamować i czekać... kto wie, za ile mi je załatają. Damn. Oto kobieta w polskich markach... coś ja dziwnie w tym wyglądam z tym naderwanym butem i pogniecioną kiecką (bo się bateria w aparacie skończyła, gdy ją wyprasowałam specjalnie do celów fotograficznych, a potem: czekanie, czekanie, czekanie. A kto zrobił z rana 150 różnych ujęć kota?)







Sukienka z aplikacją, Reserved,
platformy w dwóch barwach, Top Secret,
jedwabna apaszka, Tesco.