środa, 1 lipca 2009

Kolczyki i czereśnie w sosie makro


A teraz całkiem nowa jakość w moim blogu, mianowicie pokaz slajdów. Doszłam do wniosku, że jak powkładam wszystkie zdjęcia do bloga, to zacznie on wyglądać jak witryna fotograficzna w prowincjonalnym mieście. Czyli teraz taki eksperyment - który zresztą każdy może z łatwością wykonać w swoim zakresie przy użyciu tej cudownej strony i worda. Ale co jest na tych zdjęciach? Otóż: kupiłam sobie niedawno soczewki macro i chyba zaczyna mnie ta benedyktyńska sztuka wciągać. Oczywiście są to jakieś beznadziejne pierwociny, ale ile radości może przynieść pstrykanie własnych kolczyków! Bezmiar. Mam kilkadziesiąt par kolczyków i ciągle jakieś dokupuję, dorabiam lub dostaję w prezencie. Te u góry wykonałam sama - wystarczyło kupić dwa wisiorki i troszkę posiedzieć z kombinerkami. Uwielbiam te retro-okularki. Moim zdaniem najcudowniejsze kolczyki zobaczyć można w filmach Almodovara - marzę o zaparzaczach do kawy... Mam nadzieję, że ten slajdszoł serio chodzi i każdy nabierze wielkiej ochoty na czereśnie!