czwartek, 10 grudnia 2009

Sonia Rykiel - reaktywacja


Ostatnio poczułam się jak największa fuksiara świata. Szłam właśnie na pocztę i korzystając z godziny "za kwadrans dziewiętnasta", postanowiłam jeszcze pędem przewertować swój ulubiony ciucholand. Jakież było moje zdziwienie, gdy ciekawska ręka wyciągnęła z lumpeksowego kosza na obuwie prawdziwe i wintydżowe buty Sonia Rykiel! Do tego w moim rozmiarze 36,5! Do tego kosztowały jedyne 3 złote! No cóż - ich stan pozostawiał wiele do życzenia, ale moja euforia trwała nieprzerwanie - cieszyłam się tym, że fleki były bez większego uszczerbku (każdy bywalec secondhandów wie, że wymiana fleków to często koszt przewyższający samą cenę znalezionych butów). Czółenka wykonane ze skóry oraz jedwabiu stały się dla mnie wyzwaniem. Najpierw próbowałam je przeczyścić, np. nacierając sokiem z cytryny :-000 - i ten, i te bardziej chemiczne specyfiki nie poskutkowały. Poszperałam więc w swoim pudle z akcesoriami do przeróbek i tworzenia biżuterii i znalazłam tam dobre kilka metrów taśmy cekinowej. Pojawił się dylemat: złota czy czerwona? A może obie przemieszane, żeby zrobić charakterystyczne dla Sonii Rykiel paseczki? No cóż: przeważył rozsądek, bo czerwonej miałam najwięcej. Do tego, od niepamiętnych czasów marzę o bucikach Dorotki z krainy Oz. Romantycy głoszą, że takie buciki to prawdziwy skarb: wystarczy zastukać obcasami i nagle zbędne okazują się wszelkie środki masowego transportu. Toto, I guess we're not in Kansas anymore! Trochę było z tym męczarni, zwłaszcza w dolnych partiach, ale w sumie do jedwabiu nie jest trudno to wszystko przymocować. I proszę - oto moje "ruby red shoes"! Pewnie nie każdemu się spodoba ten mój jarmarczny wyczyn, ale najważniejsze jest jedno: buty zyskały nowe życie, nie będą już leżeć brudne i niechciane. I tym sposobem coś całkiem starego zmieniło się w coś całkiem nowego. Call it magic. The thread and needle kind of magic.





Image Hosted by ImageShack.us

Jedwabne buty, Sonia Rykiel vintage,
taśma cekinowa, 1,40 za metr.