niedziela, 20 grudnia 2009

Halka, czyli: raz na bogato


Dzisiaj na blogu mała wycieczka do czasów, gdy prowadzenie go sprawiało mi naprawdę dużo frajdy, a zakup nowego aparatu szalenie sprzyjał mojej pomysłowości fotograficznej. Zdobyłam swój kolejny vintage obiektyw, który pozwala robić zdjęcia w pomieszczeniach. To bardzo wygodne w czasie zimy. Póki co uczę się używać takiego szerokokątnego oglądu rzeczywistości - praca z takim obiektywem daje dość zaskakujące efekty. Ku mojej wielkiej euforii znalazłam w swoim kultowym lumpeksie (klimat budynku i kamienicznych pomieszczeń jest naprawdę bardzo dickensowski...) wielką halkę w cudownym, ciemnym odcieniu różu. Nylonowa halka i króciuteńki obiektyw połechtały mój obrazkowy umysł i w minimalnych warunkach oświetleniowych wykonałam te oto fotki. Pierwszy raz w życiu miałam na sobie tego rodzaju "bieliznę" - muszę przyznać, że prawie wywróciłam się na schodach! Nie wiem, jak kobiety kiedyś mogły nosić krynoliny etc. i nie odnosiły przy tym większych kontuzji! Trochę zwariowany post i trochę radości w te depresyjne świąteczne dni... Mebelki w tle też są vintage: naprawdę świetne rzeczy można zdobyć, gdy się tylko poszpera w antykwariatach.






Koszulka z kotowatym, odzież Tesco dzieci,
spódnica, szyta na miarę,
halka, vintage (Sams),
marynarka, HM,
buty, Deichmann (wyprzedaż).