poniedziałek, 30 listopada 2009

Panienka o wzorowych obyczajach


W tym szanelowskim żakieciku/ramonesce czuję się właśnie "comme il faut". Muszę powiedzieć, że przybytki takie jak Zara odwiedzam prawie wyłącznie w czasie zimowych lub letnich wyprzedaży. Być może dlatego, że staram się dość rozsądnie gospodarować kapitałem, którego lwią część i tak przeznaczam na rzeczy niezwiązane z modą czy błyskotkami. Konkurencję z nowymi sukienkami wygrywają zazwyczaj nowe tomy takich czy owakich ksiąg ;-) Ramoneska z Zary uwiodła mnie solidnie obniżoną ceną (59 złotych), wygodnym i oryginalnym krojem oraz po prostu potencjałem i uniwersalnością. Doskonale służyła mi jako jesienna kurtka, zdecydowanie najlepiej współgra z klasyczną małą czarną. Cóż: uważam, że jeśli kopiować rzeczy Chanel, to niech one przynajmniej będą bardziej wyrafinowane niż podrobiona pikowana torebka na łańcuszku... No i oto ogłaszam wszem i wobec: dołączyłam do sekty sznurowanych Bronksów ;-D To chyba najbardziej blogowe buty - nie bez kozery: poza tym, że mają genialny wygląd, to po prostu są szalenie wygodne (mimo dość wysokich obcasów). Wypatrzyłam je na E-bay'u i kupiłam za 99 pensów! No cóż - dopisało mi szczęście, a na domiar tegoż - nie ukradła ich poczta! Strasznie polubiłam tę markę, a odkrycie jej jest jednym z pozytywnych aspektów lektury polskich blogów. No dobrze, oto listopadowe słońce (dziś było 15 stopni!).




Tweedowa ramoneska, Zara,
sukienka z wełny, Via Appia Vintage,
skórzane buty, Bronx,
chustka, sklep z pamiątkami w Maladze ;-D