Przedstawiam zatem moją wspaniałą lumpeksową zdobycz: futerkową kamizelkę z prawdziwego zamszu. Wieczory są już chłodne, więc jest idealny czas na noszenie takich pomysłowych wdzianek. Ta jest na podszewce: chroni przed wiatrem i zabezpiecza newralgiczną część mojego ciała, będącą nerkami ;-D Spódnica pierwotnie była długim do ziemi worem w rozmiarze XXS, odcięłam prawie połowę, a w pozostałą część wszyłam szeroką gumkę: muszę przyznać, że to naprawdę bardzo proste. Oczywiście robiłam to maszynowo... Można spekulować, czy maszyna jest nam w domu koniecznie potrzebna. Jednak rachunek ekonomiczny jest dość prosty: skoro zwykła niemiecka maszyna do szycia kosztuje ok. 200 złotych, a jedno skrócenie spodni u krawcowej kilkanaście złotych, to naprawdę warto odłożyć i kupić maszynę. Z pozostałej części spódnicy (to śliczny materiał!) mam zamiar skonstruować broszkę lub kokardkę. Way to go. Cudny dzień dzisiaj: żałuję, że to nie jest mój pies ten husky, był naprawdę przyjacielski. A łąka w Parku Skaryszewskim to chyba jeden z moich ulubionych punktów spacerowych w Warszawie. Wygląda to wszystko sielsko, jakbyśmy wcale nie byli 5 minut od centrum wielkiego miasta. To najpiękniejszy park, bez dwóch zdań.
Futrzana kamizelka, Vintage,
spódnica z metalizowanego żakardu, przerobiony własnoręcznie Vintage,
sweterek w serek, Zara,
kolczyki, HM,
skórzany pasek (z Podkowy Leśnej!), Vintage,
buty, Topshop,
torebka, Cropp.