niedziela, 13 września 2009

Les Feuilles Mortes


Z cyklu "Na jesienną nutę" dzisiaj Edith Piaf wykonuje wielki standard "Autumn Leaves". Ten evergreen (!) ostatnio wzięła na swój warsztat wielka dama amerykańskiej piosenki, Diamanda Galas, zmieniając go w w trwający 6 minut i 41 sekund muzyczny orgazm: w jesienne wieczory warto posłuchać różnych wersji tej wzruszającej kompozycji. Dziś kolejny wspaniały dzień dla osób, którym muzyka klasyczna kojarzy się z czymś więcej niż reklamowymi dżinglami czy tłem scen akcji z Hollywoodzkich filmów. Sinfonia Varsovia koncertuje w swojej przyszłej siedzibie przy ulicy Grochowskiej - gmachu, który jest mi bardzo bliski, bo kiedyś uczył się tutaj mój ojciec. Dzisiaj nawet Dworzak mnie nie denerwował, za to odpłynęłam przy cudnej Francuzce, Solenne Païdassi, która wprost bosko grała Beethovena. Tego ostatniego wielu ma za efekciarza, ale ja tam Beethovena lubię słuchać, za to nienawidzę Bacha, gdyż jest babciowaty. "Babciowaty" - oto epitet, którym często opatruje się kreacje polskich bloggerek modowych. Ja tam nie wiem, ludzie wszystko muszą oceniać, jakby dopadła ich jakaś mania kategoryzacji i szufladkowania. Może czasami ktoś ma ochotę być "babciowaty", czasami "dziadkowaty", a czasami "dziecięco naiwny". Każdemu według potrzeb. Przecież wiadomo, że niejedna diabła ma pod tą spódnicą... Tak, tak: te brednie to na pewno efekt 1,5 godziny z Dworzakiem! Anyhow, my new vintage find!




Tunika w zygzaki, Zara (oj wysłużona ona już...),
marmurki, HM (moje ulubione spodnie od pół roku!),
marynarka w tenis, Thomas Nash Vintage (mój ostatni zakup, ma aż 8 kieszeni!),
skórzane baletki, Xti, z dalekiej Andaluzji,
pasek, Vintage,
broszka, Troll,
torebka, jak to mówią polskie szafiarki, DIY :-D (idealnie mieści statyw i aparat ;-))