niedziela, 2 sierpnia 2009

Róża to róża to róża


Róża, której fotografię tutaj umieściłam, nosi cudowne miano "Mozart". Nie wiem, co przyświecało ogrodnikowi, który najpierw stworzył kwiat, a potem przypisał mu tę nazwę. A może od początku miał w głowię tę nazwę, a latami desperacko próbował skrzyżować kwiat, który mógłby jej dorównać? Gdy jego oczom ukazały się te cudownie lekkie, wesołe kwiaty... troszkę parweniuszowskie i prześmiewcze: w okazałych baldachogronach drobne, niepełne kwiaty o cudownym zapachu i najidiotyczniejszym, najbardziej cukierkowym odcieniu różu! Musiał sobie od razu pomyśleć: są jak Czarodziejski flet, z małym echem Uprowadzenia z Seraju! Nie wiem, jak wy, ale ja - choć może nie w tym stopniu co ów (wierny) ogrodnik! - też mam słabość do Mozarta. Na dźwięk mojej ukochanej arii Konstancji: "Ach ich liebte, War so glücklich" wprost rozpływam się z rozkoszy. Kto inny mógł stworzyć coś równie doskonałego. Ta marynarka również kojarzy mi się z Mozartem - jest filuterna, wesoła i na starą modłę cała wykonana z naturalnego jedwabiu. Mozart by się uśmiał na jej cenę - 5 złotych! There's no vintage more vintage!




Koszulo-tunika, Vero Moda,
jedwabna marynarka w róże, Vintage,
kwiat, HM,
pasek, Zara,
skórzane sandały, Zara sale.

PS. Pojawił się długo oczekiwany pierwszy numer (wcześniejszy był zerowy) internetowego magazynu modowego Dilemmas - pozazdrościć cudownej i naprawdę stylowej jak na nasz przaśny kraj okładki z pazurkiem: mam nadzieję, że kiedyś będzie ich można kupić w Empiku!