Ta kwiecista spódnica to jedna z moich najstarszych lumpeksowych zdobyczy - kupiłam ją w genialnym ciucholandzie przy ulicy Grochowskiej, który teraz... stał się bankiem Nardea. No cóż. Te pięknie odmalowane na oldskulowym poliestrze kwiaty podbiły moje serce - niosłam ją do domu jak łup. Nawet dość dziwnie się czuję w takiej długości, ale - co być może przeczy logice - w lecie jest ona wygodniejsza niż mini. Powietrze harcuje sobie pod spódnicą, nic się nie klei do ciała, można trochę pokokietować, w ogóle poczuć się po prostu kobieco. Taki kwiecisty maxi akcent nie znosi konkurencji, ale pasek jest tu chyba konieczny: sylwetka nieprzęcieta w połowie wyglądałaby jak chybotliwa kolumna. Oczywiście gdyby kolumny miały biodra... U moich stóp - setki owoców białej morwy: dla smakoszy - Grochowska przed biurem podróży...
Kwiecista spódnica kopertowa, Vintage,
czarny t-shirt, HM męski,
pasek z ćwiekami, Zara,
japonki, HM,
naszyjnik, Stradivarius.