czwartek, 9 lipca 2009

Coco i paseczki.

Image Hosted by ImageShack.us
Dzisiaj wreszcie poszłam do kina na mocno reklamowany film o Coco Chanel. No cóż - pewnie nie tylko mnie spotkał spory zawód: ta opowieść jest zbyt rozwlekła, nudnawa, mało daje wglądu w iskierkę geniuszu Pani Gabrieli. Znająć dość dobrze życiorys wielkiej reformatorki mody, po prostu siedziałam w kinie... oglądając film. Niewiele mnie wzruszało, prawie nic nie chwytało za serce. Coco avant Chanel... Ja chyba wolę po prostu Coco Chanel. Gingantyczna filmowa pauza między modystką a ekscetryczną projektantą, siedzącą na słynnej lustrzanej klatce schodowej: to właśnie mogłoby interesować. Ale tego w tym filmie nie ma! Cóż. Dwie rzeczy dziś podminowały mój modolubny nastrój - ten film oraz moje cudowne strappy sandals z Mango. Jak widać szybko porzuciałm je i przywdziałam głupie japonki z Rossmanna za 9 złotych. Nie ma to jak koło ratunkowe... a co dopiero ratunkowa japonka!
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Bluzka, wyrób Maryjny,
pasek, HM,
naszyjnik, Stradivarius,
spodnie, Pull&Bear,
japonki... :-D