sobota, 7 marca 2009

Still waiting for cherry blossoms.

Image Hosted by ImageShack.us

W takich szarościach nie chce mi się wychodzić z aparatem i stać w zimnie. Otaczam się czerwieniami - nowym płaszczem, nową sukienką, nową apaszką. Rok temu na Manifie ubrana byłam na szaro - było bardzo bardzo ciepło, z łatwością mogłeś leżeć w parku i się opalać. Gerszwinek był bardzo mały. Teraz mogę sobie tu posiedzieć, posłuchać Cherry Blossoms i napić się herbaty z nowej - NOWEJ! - filiżanki. Prezent od mamy, na dzień kobiet. Do niej goździk and the all-important pack of cigarettes. Because it lets you go through things...

Get in in the morning (All seasons here, saved for a rainy day)
Climb in beside you (A part of a hole)
Watch the clock for half an hour (An orange and its peel)
It's cold on the outside
There's steam on the windows (A star in a night sky)
And I put myself there all the time (A gentle beauty)
You let me forget again

Forget how it feels to be wrong
You let me forget again


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Manifowa sukienka - Vero Moda, one of my fav dresses ever,
nowy czerwony płaszczyk, vintage (za 5 złotych, jeden z najpiękniejszych płaszczyków ever!),
nowa czerwona sukienka, Edith&Ella, makes me feel old and look old,
nowa apaszka z misiami w stylu marynistycznym - Sue Ryder Fund. shop,
kubeczek z Panem Ciastkiem, który według M. wcale nie jest taki fajny, Flo,
moja nowa filiżanka, I love mum.