W takich szarościach nie chce mi się wychodzić z aparatem i stać w zimnie. Otaczam się czerwieniami - nowym płaszczem, nową sukienką, nową apaszką. Rok temu na Manifie ubrana byłam na szaro - było bardzo bardzo ciepło, z łatwością mogłeś leżeć w parku i się opalać. Gerszwinek był bardzo mały. Teraz mogę sobie tu posiedzieć, posłuchać Cherry Blossoms i napić się herbaty z nowej - NOWEJ! - filiżanki. Prezent od mamy, na dzień kobiet. Do niej goździk and the all-important pack of cigarettes. Because it lets you go through things...
Get in in the morning (All seasons here, saved for a rainy day)
Climb in beside you (A part of a hole)
Watch the clock for half an hour (An orange and its peel)
It's cold on the outside
There's steam on the windows (A star in a night sky)
And I put myself there all the time (A gentle beauty)
You let me forget again
Forget how it feels to be wrong
You let me forget again
Manifowa sukienka - Vero Moda, one of my fav dresses ever,
nowy czerwony płaszczyk, vintage (za 5 złotych, jeden z najpiękniejszych płaszczyków ever!),
nowa czerwona sukienka, Edith&Ella, makes me feel old and look old,
nowa apaszka z misiami w stylu marynistycznym - Sue Ryder Fund. shop,
kubeczek z Panem Ciastkiem, który według M. wcale nie jest taki fajny, Flo,
moja nowa filiżanka, I love mum.