sobota, 13 grudnia 2008

Reminiscencja 4: Poezja z paseczków.

Oto kolejna odsłona z dawnych dostaw. Wklejam ją, bo wczoraj w nocy - gdy nie mogłam spać przez pełnię i z nudów o czwartej zajęłam się grzebaniem w szafie... - kolejny raz uświadomiłam sobie, jak wiele jest w naszych domostwach rzeczy, o których nie pamiętamy. Wczoraj znalazłam fantastyczny sweter i inne zapomniane ubiory, a kiedyś we wrześniu tę oto koszulę. Mama uszyła ją ze dwa lata temu, ale wtedy ważyłam wiele kilogramów mniej, i tak leżała sobie, nieszczęsna bez użytku, czekała na swoją kolej. Uważam, że jest miła i godna ekspozycji. Spodnie ze zmiennym szczęściem mi służą - raz zjeżdżają z tyłka, raz mnie podduszają. Tak to jest. Ich niewątpliwą zaletą jest wysoki stan i uniwersalność - bo pasują prawie do wszystkiego. Jak ja kocham moją słodką Mary! :-* No i oczywiście Ginsberga, z którego wycięłam te jakże cenne słowa...

Image Hosted by ImageShack.us


Królowa aniołów ma sobie:
bluzkę koszulową z resztki beli, made by Mary!,
spodnie z podwyższonym stanem, made by Mary af kors!,
pantofle Zara (no niestety Mary nie jest szewcem...)