Dziś odebrałam z pralni mojego wintydżowego Armaniego. Panie orzekły, że żakiecik ładny. Pani ładna, to i żakiecik ma ładny. Lubię wycieczki ubrań do pralni, jest w nich coś z niesamowitości a la Poe: jakby odchodziły na chwilę do Krainy Matek i wracały stamtąd inne... przemienione.
OK - w nowym blogu następuje przerwa techniczna do nowego roku. But I have lots of vintage items to display!
Królowa aniołów ma na sobie:
żakiet Giorgio Armani vintage
jakieś inne nieważne rzeczy