sobota, 6 lutego 2010

Tattered and torn


Przedstawiam dzisiaj moje ostatnio absolutnie ulubione spodnie - porwane, postrzępione, bezkształtne, od kupienia zepsute. Pasują niemal do wszystkiego - od eleganckiego żakietu po potraktowaną wybielaczem koszulkę. Tym razem idą w parze z panterkowym swetrem, który kupiłam wczoraj w lumpeksie na Grochowskiej. Nie powiem, gdzie, ale dla zaostrzenia apetytów powiem, że właścicielka tego sklepiku ma na zapleczu do sprzedania przedwojenne kryształowe lustro dwa na metr w okazyjnej cenie 50 złotych ;-) Lubię takie odkrycia podczas mierzenia ubrań. No dobrze - spodnie oczywiście masakrują tradycyjnie ujmowaną sylwetkę. Lecz czym innym jest moda od jakichś 30 lat, jeśli nie ciągłym dyskutowaniem z tradycyjnymi (czy może lepiej - usankcjonowanymi przez pewną konkretną aktualność) wyobrażeniami na temat ludzkiej sylwetki? W życiu nie chodzi wyłącznie o wyglądanie szczupło i zgrabnie - czasem swoje ciało musimy złożyć na stole operacyjnym i pozwolić sobie na kilka eksperymentów. Szyto już marynarki z trzema rękawami, szyto już bluzy o zmultiplikowanych naramiennikach, szyto już spodnie o nogawkach różnej długości, produkowano buty, w których nie ma szans przemieszczać się ludzka stopa. Moda i ciało nie stanowią harmonijnego mariażu, stanowią pole wali, konfrontacji, dynamicznych przemieszczeń. Jeśli ktoś nie dowierza, polecam klasyczne historie mody: jeśli wertujemy je niczym dziecięcą mini animowankę ze szkolnego zeszytu - tempo i pozorna "nieludzkość" zmian mogę nas przyprawić o zawrót głowy. Dlatego warto badać różne warianty stroju - nie zawsze muszę być zgrabną kobietką w taliowanej sukience. Czasem bardziej twórczy jest bezkształt, chaos, destrukcja!






Sweterek w cętki, vintage,
dżinsowe spodnie, Bershka wyprzedaż (49 złotych),
pasek, ZHP (już ma ponad 20 lat i od zawsze jest mój),
naszyjnik, HM,
buty, Topshop.

PS. Cały świat chodzi w brudnych, demonstracyjnie podniszczonych butach - nie rozumiem, dlaczego Polacy tak boją się tego trendu. Dla mnie on jest zbawienny, bo nie znoszę czyścić i w ogóle sprzątać...