niedziela, 24 stycznia 2010

Das Ewig-Weibliche zieht uns hinan


Całkiem pokaźne halo otacza kwieciste tkaniny. Staromodne zasłony, wysłużone kanapy w satynowych tapicerkach, przesłodzone gobelinowe poduszki, poprzecierane siedziska stylowych krzeseł, ciężkie kotary sklepów z mojego dziewiętnastowiecznego dzieciństwa... Od kilku sezonów obiciówki podbiły nowe rejony: z rozkloszowanych sukien starych ciotek i groteskowych kreacji druhen weselnych"kwiaty jak żywe" przeniosły się na całkiem nowoczesne minispódniczki, zupełnie aktualne bufiaste sukienki, prawdziwie wyraziste małe żakiety rodem z reklamy Topshopu. Już tu na blogu było sporo takich różnych kwiatków - może to dlatego, że jedną z moich ulubionych płyt jest fenomenalna "Curtains" Tindersticks, której kwiecista okładka ma w sobie już teraz tak wiele konfliktujących ze sobą znaczeń. To jest muzyka dla prawdziwych kobiet :-D Oto moja nowa, zeszłoniedzielna zasłonowa produkcja i post, nie ma co ukrywać, inspirowany ostatnimi dokonaniami Anio i jej cudną kiecą. Szyjcie, ludzie, a będzie wam dane. No i zarzekałam się, że nie założę dżinsowej kurtki, a tu mi taka fajna w lumpeksie wpadła... Wiosna wróci, baronowo. Aha - tak, mam dziwną fryzurę. Przycięłam co nieco na oślep i teraz będę tak chodzić przez dwa tygodnie. Za to jakże awangardowo wyglądam! That's just life...




Bawełniana spódnica, moja sprawka,
ażurowy sweter, Simple,
dżinsowa marynarka, Vero Moda sh,
pasek, vintage,
buty, Bronx.