Zapanowała jakaś totalna zgniłka zimowa i mnie też ogarnęła mania przemyśleń. Ot, melancholia jesienna - u nas w Warszawie właśnie mgła i deszcz. Śniegu już zostało tylko ciut ciut. Natomiast rok 2008 zaczęłam trochę dziwacznie, bo w chmurach! Z samego rana pierwszego stycznia wsiadłam w samolot z Hiszpanii - zimowy pobyt w ciepłym kraju zlikwidował problem stroju wigilijnego czy sylwestrowych kreacji, bo ten czas spędzałam m.in. tak:
Najważniejsze modowe wydarzenia 2008 to dla mnie odkrycie prawidłowego rozmiaru stanika (dzięki Lobby Biuściastych!) oraz przysposobienie kota długowłosego. Przesiadka z 75A na 65E trochę zmieniła moje podejście do własnej cielesności (serdecznie polecam!), a kocia sierść zmieniła moje podejście do czerni. Czerń ponoć jest dla ludzi bez wyobraźni, ja tymczasem powtarzam: Czerń jest dla ludzi bez kota (perskiego). Od lutego w torebce mam zawsze rolkę do czyszczenia ubrań :-0
W zeszłym roku kupiłam oczywiście kilotony ubrań. Właściwie to kończy mi się szafa, a może: już dawno skończyło mi się miejsce w szafie... Nie mam gdzie chować. Gdy przedwczoraj wróciłam z wyprzedaży z dwoma praktycznie identycznymi granatowymi marynarkami (jedna wełniana, druga bawełniana), zrobiło mi się siebie samej żal. Czy ja naprawdę nie umiem kupować!?! Zatem teraz napiszę listę dos and don'ts, żeby siebie samą trochę poskromić!
Don'ts:
- nie rozwalać ubrań po całym mieszkaniu,
- ograniczyć kupowanie ubrań, w których nie mam zamiaru chodzić,
- nie kupować już marynarek! (dziś w szafie naliczyłam 17 sztuk),
- nie ubierać się we wszystkie kolory na raz,
- nie wychodzić w pomiętych ubraniach,
- nie nosić starych łachów, tylko wszysto wywalać do kosza PCK,
- nie nosić schodzonych butów,
- nie myśleć, że trzeba jeść, bo jest dobre,
- nie chodzić z włosami jak sianko betlejemskie,
- nie jeździć na rowerze w japonkach,
- nie kupować czegoś minimalnie różnego do tego, co już mam,
- nie robić tak straszliwego bałaganu w torebce,
- nie obrabiać zdjęć zbyt szybko,
- nie wychodzić bez torby ekologicznej!
Dos:
- posprzątać w szafie,
- posprzątać wszystko, co było kiedyś w szafie, przez włożenie tego do szafy,
- układać rzeczy schludnie i w rządkach (czy to jest w ogóle wykonalne?!?),
- wyrzucić telewizor,
- nauczyć się prasować,
- schudnąć!!!,
- oglądać dużo albumów o fotografii,
- kupić jasny obiektyw,
- kupić płaskie skórzane półbuty, bo stare są już niezdatne,
- kupić taki zegarek jakby rolex (stadion),
- kupić ze trzy nieróżowe staniki w moim rozmiarze,
- kupić jakąś prostą czarną sukienkę,
- pojechać na rowerze na siekierkowski w pierwszy ciepły dzień,
- oddać rower do przeglądu,
- obmyślić jakiś nowy fryz,
- jechać do Wiednia,
- kupić jakieś nowe japonki,
- kupić jakieś fajne botki na wyprzedaży,
- wymyślić sposób przechowywania tak dużej ilości butów,
- jeść dużo jabłek i innych zdrowych rzeczy,
- pić co najmniej butlę wody dziennie,
- regularnie dbać o stopy i paznokcie,
- codziennie wyglądać dobrze i wesoło.